piątek, 23 grudnia 2016

Życzenia

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia dużo zdrowia, wielu sukcesów, radości, uśmiechu, spełnienia marzeń, super udanych zakupów (tych kosmetycznych oczywiście) oraz szczęśliwego Nowego Roku 2017.


Wszystkiego najlepszego :)

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Healing Oil Spray Naturalny olejek w sprayu Macadamia

Olejek ten kupiłam, bo skusiły mnie opinie, oraz opis producenta 'Macadamia Healing Oil Spray to lekka wersja Healing Oil Treatment przeznaczona do wszystkich rodzajów włosów, a w szczególności do włosów cienkich. Delikatna mgiełka zostaje natychmiast absorbowana przez włosy zapewniając optymalne nawilżenie, długotrwały, perfekcyjny połysk, ochronę i łatwość ułożenia. Nie obciąża włosów, tym samy nie przetłuszczając ich. Zapewnia naturalna ochronę przed promieniami UV'.
Pompka doskonale rozpyla, cudowny zapach i piękny połysk i właściwie to tyle, ale zacznę od początku. Stosowałam wg wskazań producenta, na wilgotne włosy, ale niestety, u mnie ten sposób aplikacji nie zadziałał tak jak chciałam. Włosy były lśniące i pachnące, ale obciążone i klapnięte. Próbowałam mniejsze ilości, nie na całość, tylko na końcówki. Nic z tego, efekt był taki, jakbym przesadziła z kosmetykami do stylizacji.
Trochę mnie to zniechęciło, ale nic zaczęłam stosować na suche włosy, od połowy ucha w dół. Efekt lepszy, był połysk, zapach, zdrowo wyglądające włosy. Niestety po nocy następnego dnia końcówki były suche i się puszyły, więc psiknęłam drugi raz. Końcówki nawet to polubiły, ale włosy u nasady już nie. Dopiero po miesiącu męczenia się z tym produktem wpadłam na pomysł, psikam na suche końcówki włosów, biorę szczotkę i metodą naszych babć 200 pociągnięć po całości. Następnie robię tzw. 'kucyk samuraja' i idę spać. Rano włosy wygładzone, lśniące, nie obciążone. Po dwóch, trzech dniach, powtórka i taki sposób aplikacji na moich włosach jakoś działa.
Muszę powiedzieć, że nie pamiętam żebym tak się umęczyła z jakimś kosmetykiem i żeby jego aplikacja zabierała tyle czasu.
Podsumowując fajnie się rozpyla, pięknie pachnie, dobrze nabłyszcza i jest wydajny (używam od pół roku i nie zużyłam nawet połowy). Wyraźnej poprawy stanu włosów nie zauważyłam. Troszkę za mało jak na produkt o takiej cenie. Jeżeli kiedyś trafię na niego w solidnej promocji, to może się skuszę, za regularną cenę zdecydowanie nie.

piątek, 25 listopada 2016

Lniana maska do włosów Sylveco

Dość długo byłam cichutko, ale teraz mam troszkę sprawdzonych nowych kosmetyków, więc będzie o czym pisać. Na początek maska lniana do włosów Sylveco. W składzie tego produktu znajdziemy ekstrakt z nasion lnu, olej kokosowy, olej z pestek winogron, glicerynę, witaminę E, cukier, kwas mlekowy i wiele innych, które moje włosy lubią.
Producent proponuje stosowanie jej na dwa sposoby, jako kompres przed myciem i/lub jako maskę po. Ja używałam jak klasycznej maseczki po myciu włosów. W sklepie zielarskim zapłaciłam 23 zł. za 150 ml.
Po otwarciu słoiczka troszkę sie zdziwiłam, konsystencja taka żelowa, szklista i dość rzadka, co widać na zdjęciu. Po przechyleniu słoiczka przelewa się. Bałam się, że będzie spływała z włosów, ale nic podobnego się nie stało.
Zapach bardzo delikatny, taki ziołowy, dość szybko się ulatnia. Czułam go tylko podczas aplikacji. No i właśnie ta aplikacja, ja jestem przyzwyczajona do bardziej kremowych masek i lubię je widzieć na włosach, a tutaj nakładałam, nakładałam, a ta maseczka gdzies ginęła. Nie widziałam jej (może mój kolor włosów to powodował) nic więc dziwnego, że bardzo szybko zobaczyłam dno słoiczka. Trudno, gapowe się płaci, bo po nałożeniu mniejszej ilość efekt był taki sam. Teraz właśnie będzie o efekcie. Maseczka fajnie nawilża włosy, są lejące, jedwabiste, dobrze się rozczesują i dobrze układają. Mam nawet wrażenie, że lekko utrwala fryzurę. Bardzo fajna maseczka, teraz już przy drugim opakowaniu, nakładam rozsądniej, więc mam nadzieję, że troszkę będzie wydajniejsza. Pozdrawiam :)

wtorek, 22 marca 2016

Życzenia

Radosnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych, dużo pogody, zdrowia i wszystkiego co tylko sobie życzycie. Wesołych Świąt :)

poniedziałek, 15 lutego 2016

Odmładzający, nawilżający i lekko napinający skórę twarzy żel ze śluzem ślimaka Dr.Organic

O działaniu śluzu ślimaka czytałam cuda, ale jakość odstraszało mnie pozyskiwanie tego składnika, więc jak tylko przeczytałam "Dr Organic Żel ze śluzu ślimaka jest pobierany od ślimaków hodowanych w humanitarnych, certyfikowanych, organicznych warunkach. Ślimaki nie są ograniczone ruchowo a wydzielina jest pobierana ze szklanych powierzchni, po których się poruszają. " od razu się skusiłam. Była to jedna z pierwszych ofert kosmetyku z tym składnikiem.
Żel ma konsystencję galaretki i lekko cytrynowy zapach. Nakładam niewielką ilość, na twarz, szyję i dekolt. Dobrze się rozprowadza, pięknie wchłania, przy cerach tłustych lub mieszanych pewnie wystarczy sam, przy mojej teraz wymęczonej pielęgnacją zimową, nakładam jeszcze jakiś delikatny krem lub kropelkę oleju np. arganowego. Latem na upały będzie doskonałym kosmetykiem do stosowania solo, nawet u mnie.
Kupiłam go z myślą o zimie, jako kosmetyk pomagający usunąć skutki retinolu, rolki czy kwasów. No i nie zawiodłam się. Kosmetyk cudownie nawilża, koi, zaczerwienienie po rolce znika po 15 min. a nie po 2 godz. jak wcześniej. Pierwszy raz nie wiem co to suche skórki po retinolu i mogę śmiało używać minerałów. Pięknie wyrównuje koloryt (to po dłuższym używaniu) zmarszczki są mniej widoczne. Stosuję go również na jakieś otarcia, czy skaleczenia na dłoniach lub ciele i tutaj również mnie nie zawodzi i spisuje się wspaniale. Sprawdza się również jako doskonały nawilżacz do włosów, moje są jak po dobrym laminowaniu. Dłonie i paznokcie też sobie jego działanie chwalą.
Bałam się troszeczkę tego napinania skóry, bo odczuwam to jako dyskomfort, ale zupełnie niepotrzebnie, wręcz po nałożeniu tego żelu, czuję że skóra jest ukojona i zrelaksowana, a co ważne, na taką wygląda.
Wspaniały kosmetyk, na pewniaka będzie w mojej stałej pielęgnacji. Teraz myślę też o innych wersjach, jeszcze nie wiem na co się skusić dodatkowo. Polecam, polecam, polecam :)

wtorek, 2 lutego 2016

Alterra Intensywne Serum z Bio-Granatem

Alterra to firma łatwo dostępna i tania. Kilka ich produktów lubię i zawsze mam pod ręką, kilka spróbowałam i nie bardzo mi pasowały. To serum kupiłam po pozytywnych opiniach internautek i nie żałuję. Ładne opakowanie z praktyczną pompką dobrze odmierzającą dawkę produktu. Skład fajny niezbyt długi. Zapach delikatny, konsystencja żelowo-mleczna. Na opakowaniu jest napisane, że jest to kosmetyk do skóry suchej i bardzo suchej, ale dzięki swojej lekkiej konsystencji nadaje się właściwie dla każdego rodzaju skóry. Wchłania się szybko, fajnie nawilża i koi skórę. Stosowany sam i w większej ilości daje uczucie lepkości, lepiej mniejszą dawkę (jedna porcja pompki jest w sam raz) i na to coś jeszcze, lub tak jak ja wymieszany z kropelką oleju i dopiero aplikacja. Doskonale nadaje się pod podkład, makijaż trzyma się na nim świetnie.
Kosmetyk nie powala na kolana i cudów nie oczekujmy, ale za tę cenę (ja zapłaciłam coś około 11 złotych za 30 ml) ma dobre działanie i zdecydowanie zasługuje na miejsce na naszej pólce. Polecam :)

czwartek, 21 stycznia 2016

Rewitalizujący Krem na Dzień Ava Eco Linea

Zachęcona kilkoma kosmetykami tej firmy używanymi wcześniej, skusiłam się na certyfikowany kosmetyk naturalny Rewitalizujący Krem na Dzień Biologiczna Odnowa Skóry. Skład długi, ale fajny. Jest tam m.in. ekstrakt z prawoślazu, zielonej herbaty, imbiru i rumianku, emolienty z oliwy z oliwek i pestek granatu, witamina E.
Po otworzeniu słoiczka uderzył mnie (dosłownie) nieprzyjemny zapach, nic to myślę, wywietrzeje. Zapachy w naturalnych preparatach pielęgnacyjnych są dość nietrwałe. Zajęłam się aplikacją i tutaj następne niemiłe zaskoczenie, krem bardzo 'tępo' się rozprowadzał, a po wchłonięciu skóra odczuwała dyskomfort i domagała się czegoś jeszcze. Postanowiłam go troszeczkę podrasować, dodałam olej arganowy, kwas hialuronowy, kolagen i elastynę. Wszystko ładnie się połączyło, a skóra była zadowolona. Został jeden problem, ten aromat. Nie jestem przewrażliwiona na zapachy, lubię te wschodnie, apteczne, ziołowe czy trawiaste, owocowe, kwiatowe, różne, różniste, tylko nie ten. Czas go nie pokonał, twardy był i trzymał się cały czas z tą samą intensywnością. Próbowałam smarować nim inne części ciała (te najbardziej oddalone od nosa) nic to nie dało, ten zapach czułam cały czas. Poddałam się i chociaż tego nie lubię, musiał wylądować w koszu. Nie zużyłam nawet połowy słoiczka, trudno, to krem nie dla mnie, nigdy więcej.