Do oczyszczania twarzy i jej osuszania używałam ściereczek z mikrofibry, aż wreszcie przy innych zakupach skusiłam się na muślinowe. Muślin brzmi tak delikatnie, leciuteńko, ale to zwodnicze skojarzenie. Niezły zdzierak z tej ściereczki.
Bardzo fajnie usuwa z twarzy to, czego chcemy się pozbyć, przy okazji to dobry peeling i masaż. Najbardziej sprawdza się u mnie przy usuwaniu maseczek (zwłaszcza tych trudnych do usunięcia), jest niezastąpiona. Łatwo utrzymać ją w czystości, świetnie i szybko się dopiera nie tracąc nic ze swoich właściwości. To był dobry zakup.
Witam, kosmetyki naturalne są w moim życiu odkąd pamiętam. Raz w mniejszym stopniu, raz w większym, ale cały czas w nim uczestniczą. Przez te wszystkie lata zebrałam sporo doświadczeń (i tych dobrych, i tych złych), trochę przepisów, parę zwątpień i rozczarowań, kilka sukcesów. Myślę, że nadszedł czas, żeby się tym wszystkim podzielić. Zapraszam do czytania.
piątek, 31 stycznia 2014
czwartek, 30 stycznia 2014
Mocznik
Przypatrzmy się działaniu:
- odświeża i uelastycznia skórę,
- złuszcza skórę na stopach, zapobiega jej narastaniu,
- zmniejsza świąd skóry o podłożu chorobowym,
- zapobiega wrastaniu włosków po depilacji,
- w stężeniu do 10% działa silnie nawilżająco,
- wzmacnia barierę skórną,
- w stężeniu ponad 10% (10 - 50%) ma działanie złuszczające i silnie antybakteryjne - nie stosować w przypadku skóry wrażliwej,
- ułatwia usuwanie łuszczycowych łusek na skórze głowy i ciała.
Zalecane stężenie do 10% w preparatach do twarzy, do 50% w preparatach do ciała i stóp. Stabilizacja kwasem mlekowym.
Biały, drobny proszek, bardzo dobrze rozpuszczający się w wodzie.
Bardzo lubię ten półprodukt, do stóp i łokci rewelacja (robię w stężeniu 40, 50%). U siostry zlikwidował gęsią skórkę na przedramionach, a u mnie poradził sobie z wrastającymi włoskami na łydkach. Super jako dodatek do ostatniego płukania włosów z dwiema kropelkami kwasu mlekowego, rewelacja. Włosy śliskie, lejące i bardzo błyszczące, co przy jasnych włosach wcale nie jest łatwe do uzyskania. Dużo można jeszcze mówić :)
- odświeża i uelastycznia skórę,
- złuszcza skórę na stopach, zapobiega jej narastaniu,
- zmniejsza świąd skóry o podłożu chorobowym,
- zapobiega wrastaniu włosków po depilacji,
- w stężeniu do 10% działa silnie nawilżająco,
- wzmacnia barierę skórną,
- w stężeniu ponad 10% (10 - 50%) ma działanie złuszczające i silnie antybakteryjne - nie stosować w przypadku skóry wrażliwej,
- ułatwia usuwanie łuszczycowych łusek na skórze głowy i ciała.
Zalecane stężenie do 10% w preparatach do twarzy, do 50% w preparatach do ciała i stóp. Stabilizacja kwasem mlekowym.
Biały, drobny proszek, bardzo dobrze rozpuszczający się w wodzie.
Bardzo lubię ten półprodukt, do stóp i łokci rewelacja (robię w stężeniu 40, 50%). U siostry zlikwidował gęsią skórkę na przedramionach, a u mnie poradził sobie z wrastającymi włoskami na łydkach. Super jako dodatek do ostatniego płukania włosów z dwiema kropelkami kwasu mlekowego, rewelacja. Włosy śliskie, lejące i bardzo błyszczące, co przy jasnych włosach wcale nie jest łatwe do uzyskania. Dużo można jeszcze mówić :)
środa, 29 stycznia 2014
Ekologiczny ekstrakt z wąkroty azjatyckiej
Ekologiczny ekstrakt z wąkroty azjatyckiej,
W tym preparacie wąkrota azjatycka (a właściwie jej ekstrakt)
jest w postaci wodno-glicerynowej.
Właściwości:
- wzmacnia naczynia krwionośne,
- pobudza produkcję kolagenu,
- łagodzi stany zapalne,
- zmniejsza rumień,
- działa przeciwutleniająco,
- poprawia mikrokrążenie, zapobiegając powstawaniu 'pajączków',
- zwalcza cellulit,
- wzmacnia cebulki włosowe (poprawa krążenia) a tym samym zapobiega wypadaniu włosów,
- ujędrnia i regeneruje.
Właściwości:
- wzmacnia naczynia krwionośne,
- pobudza produkcję kolagenu,
- łagodzi stany zapalne,
- zmniejsza rumień,
- działa przeciwutleniająco,
- poprawia mikrokrążenie, zapobiegając powstawaniu 'pajączków',
- zwalcza cellulit,
- wzmacnia cebulki włosowe (poprawa krążenia) a tym samym zapobiega wypadaniu włosów,
- ujędrnia i regeneruje.
Lubię ten
półprodukt ze względu na jego działanie jak i za
łatwość stosowania. Możemy dodawać do kremu, balsamu, robić
sera czy toniki na bazie hydrolatów, wcierki do włosów, możemy także
dodać kropelkę do szybko robionego sera w zagłębieniu dłoni.
Rozpuszcza się w wodzie. Zalecane stężenie to 0,5 – 5 %.Kwas migdałowy
Kwas migdałowy ma bardzo wiele zastosowań i łączy w sobie wiele
działań.
Najczęściej stosowany jest w tonikach, kremach, serach do twarzy, rąk i ciała (do 10%), oraz w peelingach (tu już stężenie wyższe w zależności od rodzaju skóry).
Najczęściej stosowany jest w tonikach, kremach, serach do twarzy, rąk i ciała (do 10%), oraz w peelingach (tu już stężenie wyższe w zależności od rodzaju skóry).
Przypomnijmy sobie tak w
skrócie, co może zdziałać:
- zmniejsza rozszerzone pory,
- jest preparatem antybakteryjnym i odkażającym (dobry na
trądzik i wypryski),
- poprawia koloryt skóry, rozjaśnia ją,
- jako peeling zmniejsza przebarwienia,
- niweluje drobne zmarszczki i poprawia jędrność skóry,
- zapobiega wrastaniu włosków po depilacji,
- zmniejsza widoczność złuszczania, pomaga usunąć suche
skórki.
Przy tej całej działalności jest delikatny i może być
stosowany do skóry wrażliwej i naczynkowej oraz nie jest
fotouczulający, możemy stosować cały rok. Musimy tylko uważać
przy złuszczaniu, ale tu już nie chodzi o sam preparat, ale o
naszą skórę, tę która ukazuje się nam po złuszczaniu. Jest
cieniutka, delikatna i musimy ją chronić (średnio trzy tygodnie
aż się 'umocni i uodporni', bo przy silniejszym nasłonecznieniu
może nastąpić poparzenie i przebarwienia lub nawet blizny).
Kwas migdałowy występuje jako biały proszek (drobne
kryształki) rozpuszczalne w w wodzie po ogrzaniu w kąpieli wodnej,
alkoholu etylowym, lub i ich mieszance.
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Caramance woda termalna
Wodę termalną Caramance
kupiłam w sklepie rossmann są dwie wersje jedna z rumiankiem i nie pamiętam z czym jeszcze, druga
z aloesem i wodą różaną i o tej piszę. Super sprawa cudnie nawilża,
odświeża, koi,
wycisza podrażnioną skórę i niweluje zaczerwienienia, rozpyla się pięknie taka mgiełka, zapach prawie niewyczuwalny (dla mnie to plus), używam także na minerały i jest dobrze, bardzo wydajna.
Polecam jako tonik, jako wodę odświeżającą i kojącą podrażnienia wszelkiego rodzaju. U mnie zagości na stałe, opakowanie duże 300 ml (szkoda że nie ma także mniejszych, takich do torebki) .
Polecam jako tonik, jako wodę odświeżającą i kojącą podrażnienia wszelkiego rodzaju. U mnie zagości na stałe, opakowanie duże 300 ml (szkoda że nie ma także mniejszych, takich do torebki) .
niedziela, 26 stycznia 2014
john masters organics shine on
Shine on to odżywka bez spłukiwania, o pięknym naturalnym składzie, który oparty jest na organicznych krasnorostach morskich, które dodają włosom blasku, objętości, miękkości.Nie obciąża włosów, ma je wzmocnić. Tak przekonuje nas producent.
Kupiłam te odżywkę właśnie dla wzmocnienia, oraz że nadaje się do włosów cienkich. Stosowałam ją na różne sposoby, nakładałam na włosy suche, na mokre, rozprowadzałam, wciskałam i owszem efekt był na dwie, trzy godziny, a później powrót do nieładnych suchych końcówek. Umęczyłam się z tą odżywką jak koń na ugorze i efektu o jaki mi chodziło i nadziejach związanych z tym produktem nie uzyskałam. Tak zużyłam pół opakowania (trzeba przyznać, że jest bardzo wydajna). Zaczęłam ją łączyć z półproduktami, najlepiej było z kropelką ceramidów. Raz z pośpiechu porannego połączyłam odrobinę odżywki z żelem stylizującym słodka pomarańcza i proteiny jedwabiu jmo i efekt fajny, taki jaki chciałam uzyskać tzn. zwiększona objętość (i to sporo) włosy takie mięsiste, łuski włosa zamknięte, fajnie się układały, połysk taki sobie ale mogę to darować. Taki stan trwa do następnego ranka i trzeba aplikację powtórzyć. Trwałej poprawy kondycji włosów nie zauważyłam.
Zużyję ją do końca, ale więcej nie kupię. Za takie pieniądze spodziewałam się czegoś więcej, a przede wszystkim trwalszej poprawy. Jeżeli coś się zmieni (mam jeszcze pół odżywki, więc trochę poużywam) oczywiście napiszę.Kupiłam te odżywkę właśnie dla wzmocnienia, oraz że nadaje się do włosów cienkich. Stosowałam ją na różne sposoby, nakładałam na włosy suche, na mokre, rozprowadzałam, wciskałam i owszem efekt był na dwie, trzy godziny, a później powrót do nieładnych suchych końcówek. Umęczyłam się z tą odżywką jak koń na ugorze i efektu o jaki mi chodziło i nadziejach związanych z tym produktem nie uzyskałam. Tak zużyłam pół opakowania (trzeba przyznać, że jest bardzo wydajna). Zaczęłam ją łączyć z półproduktami, najlepiej było z kropelką ceramidów. Raz z pośpiechu porannego połączyłam odrobinę odżywki z żelem stylizującym słodka pomarańcza i proteiny jedwabiu jmo i efekt fajny, taki jaki chciałam uzyskać tzn. zwiększona objętość (i to sporo) włosy takie mięsiste, łuski włosa zamknięte, fajnie się układały, połysk taki sobie ale mogę to darować. Taki stan trwa do następnego ranka i trzeba aplikację powtórzyć. Trwałej poprawy kondycji włosów nie zauważyłam.
sobota, 25 stycznia 2014
john masters organics hair pomada
Moje włosy, a właściwie ich końcówki potrzebują dużo odżywczych, natłuszczających i zabezpieczających końcówki składników. Rozglądając się za odpowiednim preparatem padło na pomadę do włosów suchych jmo.
Opakowanie, hmm przypomina mi pastę do butów, tylko nie ma tego 'wihajstra' co ułatwia otwieranie i musimy podważać paznokciem, nie odpowiada mi to. Co do zawartości jestem na tak. Fajna konsystencja lekkiego masełka, fajny ziołowy zapach (nie wszystkim odpowiada, aurarii tak), baaardzo duża wydajność, ładnie zamyka łuski włosa nie powodując tłustości (co przy olejach często mi się przytrafia) i zabezpiecza końcówki (zimą przy sweterkach, szalach jak najbardziej jest wskazane). Cena dość wysoka, ale przy tej wydajności to nie wiem czy będę w stanie zużyć do końca terminu ważności produktu.
Opakowanie, hmm przypomina mi pastę do butów, tylko nie ma tego 'wihajstra' co ułatwia otwieranie i musimy podważać paznokciem, nie odpowiada mi to. Co do zawartości jestem na tak. Fajna konsystencja lekkiego masełka, fajny ziołowy zapach (nie wszystkim odpowiada, aurarii tak), baaardzo duża wydajność, ładnie zamyka łuski włosa nie powodując tłustości (co przy olejach często mi się przytrafia) i zabezpiecza końcówki (zimą przy sweterkach, szalach jak najbardziej jest wskazane). Cena dość wysoka, ale przy tej wydajności to nie wiem czy będę w stanie zużyć do końca terminu ważności produktu.
czwartek, 23 stycznia 2014
Gęste mydło Aleppo.
Gęste mydło z Aleppo z organiczną
oliwą z oliwek, przygotowane na bazie starodawnej, niezmienianej od
wieków receptury. Intensywnie nawilża i odżywia skórę całego ciała.
Chroni przed zanieczyszczonym środowiskiem, sprzyja normalizacji
lipidowego balansu skóry. Nadaje się do pielęgnacji ciała i
włosów. Dodatkowo wzbogacane w organiczne oleje szafranu, róży
damasceńskiej, mirtu i winogron. Mydło zamknięte jest w plastikowym,
dużym pudełku. Ma barwę ciemnego bursztynu. Tak jak zapewnia producent
jest gęste.
Mnie zachwycił zapach, cudowny, różany i bardzo trwały (mam teraz 1/4 opakowania a zapach nie ulotnił się i jest tak samo trwały i intensywny jak na początku). Mydło to bardzo dobrze się pieni i jest bardzo wydajne, wystarcz odrobina do umycia całego ciała. Nie wysusza skóry. Różany zapach pozostaje na skórze dość długo. Ten produkt zagości u mnie na stałe.
Wypróbowałam to mydło do mycia włosów. Po czwartym razie odpuściłam. U mnie nie sprawdza się, włosy zamieniały się w siano, ale ja mam włosy cienkie i delikatne. Dałam próbkę mojej przyjaciółce i jej włosy po tym mydełku były puszyste (ale nie napuszone), odbite od nasady, piękny połysk. Jej opinia to trzy słowa 'kocham tego glutka'. Jak widać 'co dla jednych błoto, to dla drugich złoto'.
Mnie zachwycił zapach, cudowny, różany i bardzo trwały (mam teraz 1/4 opakowania a zapach nie ulotnił się i jest tak samo trwały i intensywny jak na początku). Mydło to bardzo dobrze się pieni i jest bardzo wydajne, wystarcz odrobina do umycia całego ciała. Nie wysusza skóry. Różany zapach pozostaje na skórze dość długo. Ten produkt zagości u mnie na stałe.
Wypróbowałam to mydło do mycia włosów. Po czwartym razie odpuściłam. U mnie nie sprawdza się, włosy zamieniały się w siano, ale ja mam włosy cienkie i delikatne. Dałam próbkę mojej przyjaciółce i jej włosy po tym mydełku były puszyste (ale nie napuszone), odbite od nasady, piękny połysk. Jej opinia to trzy słowa 'kocham tego glutka'. Jak widać 'co dla jednych błoto, to dla drugich złoto'.
Life Flo Health, Retinol A 1%, Advanced Revitalization.
Na początek minusy:
- opakowanie piękne i eleganckie, ale tak duża ilość kremu gdzie mamy wkładać paluchy no i dostęp powietrza może zmniejszyć działanie kremu.
Ja wybaczam te minusy bo znalazłam rozwiązanie, przekładam szpatułką porcję kremu do opakowania typu air-less, a i na iHerbie nauczyłam się zamawiać
- konsystencja lekkiego masełka,
- piękny żółty kolor,
- zapach trochę ziołowo-cytrynowy z dodatkiem charakterystycznego dla wit.A zapachu, mi osobiście bardzo odpowiada,
- wydajność (stosuję od połowy sierpnia i jeszcze będę miała gdzieś do marca, cały czas jeden i ten sam słoiczek),
- komfort stosowania, co przy retinolu wcale nie jest takie oczywiste. Złuszczania jako takiego nie widać, ale nie dajmy się zwieść np. na szyję mogę stosować raz w tygodniu, bo następuje podrażnienie i każdy dotyk nawet milusiego szaliczka powoduje zaczerwienienie i swędzenie, a rano przy myciu czuję jak wałkuje się naskórek pod wpływem pocierania. Na twarz kładę kilka dni pod rząd (ale ja do złuszczania to ciężki zawodnik jestem i mnie mało co 'rusza') i robię przerwę,
- nie muszę nic już nakładać na twarz, bo ten krem oprócz retinolu ma cudowne składniki, które nawilżają, pielęgnują skórę,
- widoczne efekty wyrównanie kolorytu, świetlistość cery, zwarta jej struktura, zwiększona sprężystość i gęstość, nagle na twarzy zrobiło się mniej tej skóry.
Oczywiście pamiętamy o ochronie przed słońcem oraz o tym, że kremy z wit. A używamy na noc.
- opakowanie piękne i eleganckie, ale tak duża ilość kremu gdzie mamy wkładać paluchy no i dostęp powietrza może zmniejszyć działanie kremu.
Ja wybaczam te minusy bo znalazłam rozwiązanie, przekładam szpatułką porcję kremu do opakowania typu air-less, a i na iHerbie nauczyłam się zamawiać
- konsystencja lekkiego masełka,
- piękny żółty kolor,
- zapach trochę ziołowo-cytrynowy z dodatkiem charakterystycznego dla wit.A zapachu, mi osobiście bardzo odpowiada,
- wydajność (stosuję od połowy sierpnia i jeszcze będę miała gdzieś do marca, cały czas jeden i ten sam słoiczek),
- komfort stosowania, co przy retinolu wcale nie jest takie oczywiste. Złuszczania jako takiego nie widać, ale nie dajmy się zwieść np. na szyję mogę stosować raz w tygodniu, bo następuje podrażnienie i każdy dotyk nawet milusiego szaliczka powoduje zaczerwienienie i swędzenie, a rano przy myciu czuję jak wałkuje się naskórek pod wpływem pocierania. Na twarz kładę kilka dni pod rząd (ale ja do złuszczania to ciężki zawodnik jestem i mnie mało co 'rusza') i robię przerwę,
- nie muszę nic już nakładać na twarz, bo ten krem oprócz retinolu ma cudowne składniki, które nawilżają, pielęgnują skórę,
- widoczne efekty wyrównanie kolorytu, świetlistość cery, zwarta jej struktura, zwiększona sprężystość i gęstość, nagle na twarzy zrobiło się mniej tej skóry.
Oczywiście pamiętamy o ochronie przed słońcem oraz o tym, że kremy z wit. A używamy na noc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)