poniedziałek, 31 marca 2014

Logona Krem przeciwzmarszczkowy pod oczy dla cery dojrzałej. Seria Age Protection.

Krem zawiera ekstrakt z jagód rokitnika, kwas hialuronowy, wyciąg z nasion jabłka, wosk z gryki, olej z pestek winogron i z nasion brokułów. Używałam całą jesień i zimę i świetnie się nadawał na tę porę roku. Krem dobrze nawilża, łagodzi podrażnienia, pielęgnuje delikatną skórę wokół oczu i mimo dość konkretnej konsystencji dobrze się wchłania. Poważniejszych efektów przeciwzmarszczkowych nie zauważyłam.
Doskonale nadaje się pod makijaż. Taki bardzo poprawny kremik i zapewne jeszcze kiedyś do niego wrócę. Może jak minie moja fascynacja kremem z witaminą C Avalon Organics :)

sobota, 29 marca 2014

Witaminy Życia Natura Siberica

O tym produkcie czytałam sporo różnych opinii i kiedy zobaczyłam w zielarskim sklepiku Witaminy Życia lub Żywe Witaminy, jak niektórzy je nazywają, nie mogłam oprzeć się pokusie przetestowania osobiście. Skład zachęca do tego bardzo, dużo ekstraktów z północnych owoców, roślin, ziół, cała masa witamin. Konsystencja żelowa z pływającymi mikrokapsułkami, w których zamknięte są witaminy, dzięki czemu są ciągle aktywne. Żel ten ma za zadanie nawilżać oraz zregenerować naszą skórę i włosy.
Początkowo stosowałam na twarz łącząc go z kremem lub olejem. Nawilżał owszem, ale nic więcej nie robił, oczekiwałam czegoś więcej po takim składzie. Zniechęcona odstawiłam. Po paru dniach przetestowałam na włosach. Na pompkę żelu dodaję kroplę/dwie oleju cedrowego (mimo że jest zawarty w składzie, to jakoś nie wyczuwałam go wcale) mieszam w zagłębieniu dłoni i rozprowadzam po włosach od ucha w dół, a po chwili gęstym grzebieniem po całej długości. Włosy wygładzone, nie obciążone, nawilżone o ładnym połysku. W taki sposób zużyją do końca, ale więcej na zakup się nie skuszę.

czwartek, 27 marca 2014

Podkład mineralny Lily Lolo

Podkład jest w 100% naturalny, długotrwały, wodoodporny, delikatny, ładnie pokrywa cerę ale jej nie zapycha, pozwala jej oddychać, odbija światło więc mniej są widoczne wszelkie skazy czy zmarszczki, zawiera filtr przeciwsłoneczny SPF 15, może być używany przez wegetarian i wegan
Minerałów używam od dawna i to różnych, ale jak tylko spróbowałam Lily Lolo to wpadłam po uszy i jestem jemu wierna już kilka lat. Podkład ten spełnia wszystkie moje oczekiwania, jest bardzo trwały nie muszę w ciągu dnia sprawdzać czy coś nie spłynęło, czy się starło, ma filtr który w warunkach miejskich w zupełności wystarcza, cera po nałożeniu jest aksamitna i co dla mnie ważne nie widać go na twarzy. Krycie możemy osiągnąć dowolne, w zależności jaka jest potrzeba naszej cery w danej chwili. Ważne jest, żeby cera była dobrze nawilżona i pomiędzy każdą cieniuteńką warstewką podkładu, spryskiwać twarz wodą termalną/hydrolatem lub delikatnie oklepywać nasączonym wacikiem.
Dzięki temu podkładowi zbieram same komplementy na temat wyglądu mojej cery (cery, a nie makijażu). Oprócz upiększania jeszcze pielęgnuje i chroni, czegóż chcieć więcej. Ja już nie szukam, mam swój ideał. Jestem w odcieniu China Doll i używam tego koloru cały rok, latem ewentualnie nakładam odrobinę bronzera i jest dobrze.

środa, 26 marca 2014

Jedwab hydrolizowany

Jedwab jest następnym półproduktem, który nie opuszcza skarbca aurarii. Ma bardzo dobre właściwości nawilżające, regenerujące, poprawia metabolizm komórek, przeciwdziała przebarwieniom, nadaje skórze jedwabistą gładkość i to od pierwszego zastosowania oraz posiada zdolność wiązania wody i tworzenia ochronnego filmu na skórze. Możemy dodawać do gotowych balsamów, kremów jak i do samorobionych. U mnie występuje w składzie 'kremu królewskiego'.
Lubię także stosować go w szybkim serum tworzonym w zagłębieniu dłoni. Mieszam kropelkę jedwabiu, kropelkę kwasu hialuronowego oraz oleju i siup na buziaka, nakładam wieczorem. Rano buzia nawilżona, zregenerowana i cudnie jedwabista. Jedwab hydrolizowany świetnie nadaje się do pielęgnacji włosów uzupełnia naturalną ich strukturę dodaje im gęstości, połysku i miękkości. Dodaję do płukania (świetnie rozpuszcza się w wodzie), ale najbardziej lubię nałożyć na włosy jako odżywkę bez spłukiwania. Biorę kroplę mleczka pszczelego, kroplę oleju i kroplę/dwie jedwabiu mieszam na dłoni i nakładam na włosy od ucha w dół. Następnie rozprowadzam grzebieniem po całości. Efekt lśniąca, wygładzona (ale nie posklejana) fryzura.

poniedziałek, 24 marca 2014

Naturalny mineralny filtr przeciwsłoneczny SPF 30 John Masters Organics

Ten filtr przeciwsłoneczny kompleksowo chroni skórę przed szkodliwymi promieniami ultrafioletowymi UVA i UVB. W swoim składzie ma m.in. wyciąg z zielonej herbaty, masło shea i olejek z jojoby.
Uwielbiam ten filtr (dowód na zdjęciu jedna buteleczka zakończona i oczywiście druga jest na jej miejsce)za działanie i łatwość stosowania, nie bieli, nawilża i lekko pielęgnuje, nie wiem jak się to jemu udaje, ale wyrównuje koloryt, a zaczerwienienia są zdecydowanie mniej widoczne. Mam wrażliwą skórę szyi, tworzą się po bokach dwie dość duże ciemne plamy (wygląda to ohydnie). Nie jestem maniaczką filtrowania i nie przestrzegam zasad ilości nakładanego kremu na cm skóry, robię to bardzo zwyczajnie, biorę porcyjkę i rozprowadzam jak każdy inny krem i w trakcie jak stosuje ten filtr nie miałam przebarwień, czyli stosowany w taki sposób też daje radę. Filtr John Masters Organics doskonale nadaje się do skóry dojrzałej i suchej, a minerały i cały makijaż trzymają się na nim świetnie. Cena dość wysoka, ale jest bardzo wydajny i trudno jest zużyć cały do końca terminu przydatności do użycia, więc warto go kupić na spółkę.

piątek, 21 marca 2014

Peeling kawowy

Oto przepis na mój ulubiony peeling kawowy. 5 łyżeczek kawy zalewam wrzątkiem tak, żeby wyszła gęsta papka, jak już jest tylko lekko cieplutka dodaję łyżeczkę cukru trzcinowego (inny też może być), miodu, łyżkę oleju, u mnie dzisiaj jest z awokado, kilka kropelek witaminy E, kilka kropelek olejku geraniowego (dobry na cellulit), łyżeczkę cynamonu i sok z połówki cytryny. Jeżeli nie mamy akurat w domu, to możemy pominąć miód, witaminę E i olejek geraniowy. Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy niech się 'przegryzie'.
Idziemy pod prysznic lub do wanny i nakładamy na umytą, mokrą skórę. Masujemy i trzymamy na sobie ile się da, można zaśpiewać do słuchawki prysznicowej swój ulubiony utwór, czas szybciej zleci. Ja osobiście odnoszę wrażenie, że po tym peelingu mam kilogram skóry mniej na sobie, a ta co została jest super nawilżona, ujędrniona, wygładzona, po prostu jak u bobaska :)

czwartek, 20 marca 2014

Krem królewski

Krem królewski to krem specjalnie opracowany dla mojej siostry. Cera dojrzała, wymagająca, delikatna i wrażliwa. Potrzebowała na wiosnę takiej 'bomby' odżywczej, witaminowej, ochronnej i regenerującej. Będzie nam potrzebna baza kremowa, mix kwasów hialuronowych, sorbitol, ceramidy, mleczko pszczele, kolagen, elastyna, jedwab hydrolizowany, olej z róży piżmowej, gliceryna, witamina E, pojemniczek na krem, łyżeczka miarowa i coś do dezynfekcji.
Bierzemy 10 ml bazy kremowej, 1 ml sorbitolu, 1 ml ceramidów, 1 ml mleczka pszczelego, 1 ml kolagenu, 1 ml elastyny, 2 ml jedwabiu, 1 ml oleju z róży piżmowej, 1 ml witaminy E, 1-2 ml mieszanki kwasów hialuronowych wielo- małocząsteczkowy, jaki tylko mamy na stanie, kilka kropelek gliceryny. Do bazy dodajemy w pierwszej kolejności półprodukty aktywne, następnie olejowe, i na końcu składniki fazy wodnej. Mieszamy i wlewamy/przekładamy do słoiczka na krem. Wygląda to tak
Konsystencja tego kremu jest lekka, ale treściwa, zapach miodowy, bardzo delikatny i ulatnia się podczas aplikacji. Bardzo dobrze się wchłania (chociaż skład bogaty), doskonały na noc jako odżywczy i regenerujący krem oraz na dzień, ale w mniejszej ilości nakładany na wilgotną skórę jak krem ochronny i rewitalizujący. Po zastosowaniu, skóra jest nawilżona, gładka, taka odżywiona, koloryt wyrównany. Minerały dobrze na nim się trzymają, czegóż chcieć więcej. Po prostu królewski krem :)

środa, 19 marca 2014

Płyn miceralny

Potrzebne nam będą hydrolat/woda destylowana, P4C (emulgator nie zawierający PEG i azotanu), pantenol, alantoina, buteleczka na płyn, łyżeczka miarowa i coś do dezynfekcji. 20 ml hydrolatu (u mnie jest to woda różana), 1ml P4C, 1ml pantenolu, szczypta alantoiny.
Wszystko razem mieszamy i mamy gotowy produkt. Doskonale oczyszcza twarz z makijażu i wszelkich zanieczyszczeń, nie podrażnia oczu i świetnie nadaje się nawet dla delikatnej i wrażliwej skóry. Prosty do zrobienia i świetny produkt, to mój ulubiony przepis na micel.

poniedziałek, 17 marca 2014

Mleczko pszczele w glicerynie

Mleczko pszczele należy do moich stałych półproduktów. Zawiera masę witamin z grupy B, oraz C i H, proteiny, aminokwas prolinę (wspiera syntezę włókien kolagenu i elastyny), węglowodany, kwas asparaginowy (jest to aminokwas, niezbędny do regeneracji i wzrostu tkanek) oraz siarkę.
Dzięki swojemu bogatemu składowi doskonale nadaje się do skóry dojrzałej, już od czasów starożytnych uważany był za 'eliksir młodości'. Działa nawilżająco, wygładzająco, regenerująco, wspomaga gojenie oraz reguluje wydzielanie sebum. Możemy dodawać do gotowych kosmetyków, tak do 5%. Ja stosuję głównie na włosy. Odrobinkę mleczka rozcieram w dłoniach z kropelką oleju i nakładam na końcówki od ucha w dół, następnie grzebieniem rozprowadzam po całej długości. Włosy są wygładzone, bardzo lśniące, nie obciążone i nie sklejają się (mam suche włosy z tendencją do rozdwajania) zabezpiecza końcówki włosów przed otarciami o szaliki, swetry itp. Podoba mi się efekt jaki dzięki niemu uzyskuję.

sobota, 15 marca 2014

Macerat pietruszkowy

Do zrobienia tego maceratu zainspirowała mnie woda pietruszkowa. Chodziło o połączenie olejowej konsystencji ze wszystkimi dobrodziejstwami pietruszki. Posiekałam pietruszkę włożyłam do przezroczystego słoika i zalałam olejem słonecznikowym tak, aby zakryć natkę (obydwa produkty są w każdej spiżarni domowej).
Słoik postawiłam na parapecie okiennym na dwa tygodnie, każdego dnia wstrząsałam aby dokładnie wymieszać moją miksturę. Po tym czasie dokładnie odfiltrowałam przez gazę. Na zdjęciu widać jego delikatny zielony kolor.
Całość wlałam do buteleczki z ciemnego szkła, dodałam kilka kropelek witaminy E (otrzymany produkt trzymamy w lodówce) smaruję się nim po kąpieli. Wyższość maceratu nad wodą pietruszkową jest taka, że ma dłuższy okres przydatności do używania i jako olej jest przyjemniejszy i łatwy w używaniu.

piątek, 14 marca 2014

Przepis na macerat

Maceraty są olejami roślinnymi otrzymywanymi w wyniku moczenia w oleju ziół lub kwiatów, olej przejmuje właściwości rośliny i nazwę np. macerat z kwiatostanu kocanek. Oto przykładowy przepis na zrobienie maceratu w domu. Bierzemy zioła lub kwiaty (zależy co chcemy osiągnąć za pomocą naszego maceratu) wkładamy do przezroczystego szklanego naczynia i zalewamy olejem w taki sposób, żeby je przykryć (najlepiej do tego nadaje się olej sojowy, słonecznikowy lub oliwa z oliwek). Zakręcamy i odstawiamy na dwa, trzy tygodnie w słoneczne miejsce np. parapet okna. Każdego dnia wstrząsamy aby wymieszać. Po tym czasie filtrujemy i przelewamy, tym razem do naczynka z ciemnego szkła, dodajemy kilka kropelek witaminy E (doskonały konserwant składników olejowych) i trzymamy w lodówce. Powstały macerat łączy w sobie właściwości oleju bazowego oraz cenne właściwości rozpuszczalnych w tłuszczach biologicznie aktywnych substancji z danego surowca roślinnego.

czwartek, 13 marca 2014

Roślinny kwas hialuronowy 1%

Nie ma lepszych półproduktów nawilżających od kwasów hialuronowych. Dzisiaj o roślinnym kwasie 1%. Kwas hialuronowy w naturalny sposób osłania skórę, tworząc film na jej powierzchni. Ma doskonałe właściwości łagodzące, skutecznie nawilża przesuszoną skórę ze skłonnościami do pierzchnięcia, nadmiernie wysuszoną. Wygładza, poprawia elastyczność, ujędrnia. Dobrze nawilżona warstwa rogowa naskórka jest świetnym przewodnikiem dla składników aktywnych.
Poprzez solidne nawilżenie poprawia elastyczność i jędrność skóry, zmniejsza jej szorstkość działa przeciwzapalnie, zmniejsza możliwość podrażnień i uczuleń, przyspiesza gojenie się ran. HA jest też doskonałym preparatem pomagającym w pielęgnacji suchych włosów oraz regeneruje zniszczoną skórę rąk. Mogłabym wymieniać zalety bez końca, ale może teraz o zastosowaniu. Możemy dodawać do gotowych kosmetyków typu kremy, mleczka, balsamy, żele, mgiełki i odżywki do włosów. Doskonały jako dodatek w olejowych szybkich serach robionych w zagłębieniu dłoni. Mało osób wie, że jest doskonałym dodatkiem do płynnych podkładów, zwiększa trwałość makijażu oraz optycznie wygładza niedoskonałości skóry (kropelkę fluidu wymieszać z kropelką żelu hialuronowego, dokładnie wymieszać i nałożyć na twarz) :)

wtorek, 11 marca 2014

Płyn do usuwania skórek

Potrzebne nam będą produkty: kwas hilauronowy 1%, kwas L-mlekowy 80% oraz akcesoria takie jak pędzelek, małe naczynko, drewniana szpatułka do odsuwania skórek no i oczywiście coś do dezynfekcji.
Jedną kroplę kwasu hialuronowego mieszam z trzema kropelkami kwasu mlekowego i pędzelkiem nakładam. Po dwóch minutach odsuwam patyczkiem skórki i dokładnie myję ręce i to wszystko. Ja mieszam preparaty w łyżeczce miarowej (tak mi wygodnie). Na początku dawałam dwie kropelki kwasu mlekowego, ale dla mnie, a właściwie dla moich skórek było to za delikatne. Trzeba zachować ostrożność kwas mlekowy nie może dostać się do oczu lub na skaleczenia (szczypie).


poniedziałek, 10 marca 2014

Soda oczyszczona

W każdej nawet najmniejszej spiżarni znajdzie się soda oczyszczona. Przyda się jako składnik np. do toników z kwasem glikolowym, ale przede wszystkim jest świetnym dodatkiem do szamponów oczyszczających.
Soda bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy i można ją stosować bez względu na to jaką mamy skórę głowy i jakie włosy, tylko częstotliwość inna. Przy włosach suchych jeden raz w miesiącu, przy normalnych dwa razy, przy tłustych i łupieżu raz na 8-10 dni.
Dobrze jest to robić nawet wtedy, jak nie mamy kłopotów z włosami czy skalpem, ale po to aby pozbyć się wszelkich nadbudowujących się rzeczy, których nie jesteśmy w stanie się pozbyć przy klasycznym myciu (chodzi o środki do stylizacji, wszelkie chemiczne składniki naszych kosmetyków, których nie tak łatwo się pozbyć przy normalnym myciu, kurz, wydzielina naszej skóry itd.)

Ja robię to tak, biorę płaską łyżeczkę od herbaty sody i mieszam w miseczce z maleńką ilością wody (tylko żeby się soda rozpuściła) dodaję szampon, mieszam i chwilkę zostawiam, myję tym włosy. Później maseczka lub odżywka. Włosy są lekkie, doczyszczone. Mam włosy normalne z tendencją do przesuszu (gdybym o nie naturalnie nie dbała, miałabym na głowie sianko) stosuję sodę raz w miesiącu, zimą zdarza się nawet co trzy tygodnie. Szkody mi nie robi, a sprawia że w naturalny sposób dokładnie oczyszczam skórę głowy, no i włosy oczywiście.


Everyday Minerals Come What May

Come What May jest często używany jako rozświetlacz, dla mnie jest przede wszystkim różem i to najlepszym jaki miałam.
Nałożony na policzki nadaje cerze świeżości. Jest bardzo delikatny i nie można nim zrobić sobie krzywdy (świetnie nadaje się dla kogoś rozpoczynającego swoją przygodę z różem). Pod łukiem brwiowym, otwiera oko i 'podnosi' opadające powieki. Wydajność niesamowita, używam dwa lata, a końca nie widać.


 Tak wygląda na skórze. Prawda że ten kolor jest taki 'lekki'?

niedziela, 9 marca 2014

Maseczka do twarzy pai Rosehip Bioregenerate

Po tygodniowej przerwie z powodu awarii komputera, wracam z opinią o maseczce pai dzika róża w zestawie limitowanym z olejkiem i ściereczką muślinową. Zestaw przyjechał w pięknym pudełeczku i wyglądało to tak
O muślinowej ściereczce już pisałam, o olejku jeszcze za wcześnie, o maseczce już mogę.
Producent podaje nam takie informacje:
'Zestaw limitowany Pai Dzika Róża zawiera kosmetyki bogate w stężony kwas retinowy, niezbędny składnik do naturalnej odbudowy skóry. Dzika róża jest składnikiem wielozadaniowym w pielęgnacji skóry. Przy jej regularnym stosowaniu, poprawia jej kondycję, jędrność i elastyczność.
Moc Retinolu bez podrażnień Wysoki poziom kwasu retinowego jest dostarczany bezpośrednio do naskórka, który wykorzystuje witaminę A by pobudzić naturalny proces uzdrawiania skóry. Badania kliniczne udowodniły, że owoc dzikiej róży jest bardzo skuteczny w poprawie wyglądu blizn, rozstępów oraz uszkodzeń skóry spowodowanych słońcem.'
W praktyce na samym początku spodobała mi się konsystencja, takie puszyste, lekkie masełko o złotym kolorze. Łatwa aplikacja, nic nie mieszamy czy kręcimy, nakładamy gotowy produkt na oczyszczoną twarz i już.

Nawilżenie jest odczuwalne od pierwszego kontaktu kosmetyku ze skórą. Wchłanianie bardzo dobre, ja nakładam solidną porcję, a do zmycia jest ciut, ciut. Po zastosowaniu maseczki skóra jest mięciutka, nawilżona, ma ładny koloryt i wygląda jakbym wróciła z urlopu. Wcześniej stosowałam wieczorem, ale ze względu na łatwość aplikacji i krótki czas trzymania, stosuję rano. Omiatam twarz ociupinką minerałów i nie stosuje nic więcej, bo nie trzeba. Szkoda, że nie można kupić samej poza zestawem, bo na pewniaka byłby to mój niezbędnik.



poniedziałek, 3 marca 2014

Zmywacz do paznokci Sante

Zmywacz do paznokci Sante nie zawiera acetonu, natomiast ma w składzie m.in. olejki, bioalkohol i olejek pomarańczowy. Nie ma problemu ze zmywaniem jasnego lakieru, z ciemnym też daje radę, tylko trzeba troszkę więcej czasu. Ja nasączony wacik przykładam na paznokieć i trzymam kilka sekund, następnie wystarczy przetrzeć po paznokciu następnym nasączonym wacikiem i już lakier zmyty. Nie wysusza paznokci ani skórek, wręcz jest tłusty. Zapach nie jest jakiś nadzwyczajny, ale da się wytrzymać, gdzieś w tle można się doszukać aromatu pomarańczowej skórki. Bardzo odpowiada mi buteleczka z dozownikiem z pompką, kładziemy wacik naciskamy i gotowe.
Najważniejsze, że nie szkodzi paznokciom :)



sobota, 1 marca 2014

Szminki Lily Lolo

Pisząc pierwszy post o kosmetykach kolorowych nie mogłam zacząć inaczej jak tylko od najbardziej kobiecego kosmetyku, jakim jest szminka oczywiście. Dzisiaj będzie o szminkach Lily Lolo. Pierwsze to wspaniała kremowa konsystencja, pięknie się rozprowadza, bardzo dobrze nawilża, natłuszcza i chroni, fajny skład (m.in. organiczny olej jojoba, woski, witamina E, ekstrakt z rozmarynu).  Mają estetyczne opakowania z taką blokadą, żeby nie otwierały się w kosmetyczce lub torebce.
Trwałość nie ustępuje szminkom z tzw. wyższych półek (nie mówię o tych z przedłużoną trwałością). Jak pijemy lub jemy chłodne rzeczy, nieźle się trzyma, gorące i tłuste jedzenie rozpuści ją (oleje i woski), ale zjada się równomiernie, nie rozpływa się nieestetycznie poza usta (ja używam bez konturówki i jest ok.), nie wchodzi w zmarszczki. Po posiłku zostaje na ustach delikatny matowy kolor szminki jaką używałam, więc mam ten komfort, że wygląda to dobrze i nie muszę myśleć o poprawkach. Usta pomaluję przy nadarzającej się okazji.
Mam dwa kolory, jeden to French Flirt (czerwień), drugi Romantic Rose (róż), szminki prezentują dwie różne osoby, różny kolor skóry, a tym samym inaczej prezentuje się odcień.



Kolory są przepiękne, wyraźne, ale nie ostre, zbliżone do naturalnego koloru ust, dzięki temu pierwszy raz w życiu mogę używać czerwieni.
Kupując szminkę stacjonarnie i chcąc poznać jak będzie prezentowała się na naszych ustach, a jednocześnie nie lubimy, lub nie chcemy malować się testerami, kolor sprawdzamy na opuszkach palców. Tam właśnie jest najbardziej zbliżony odcień skóry do naszego naturalnego koloru ust i tym samym mamy najbardziej wiarygodny obraz, jak szminka będzie wyglądała na naszych ustach.