Mam słabość do tej firmy, a raczej jej kosmetyków, ale bardzo ciężko napisać mi o tym konkretnym produkcie, mam mieszane odczucia, no nic, zobaczymy jak mi to wyjdzie. Skład fluidu jak w większości kosmetyków MADARA jest świetny, mamy tutaj m.in. różę, olej słonecznikowy, owoc dzikiej róży, rumianek, nagietek, babkę, algi. Ja wybrałam odcień Moon Flower, dla mnie mógłby być jaśniejszy, ale latem ciałko łapie inny koloryt i tragedii nie ma. Jeżeli mamy dużo do ukrycia, to nie da rady i potrzebny będzie korektor, ale nie czepiam się, bo jest to fluid tonujący, więc wiadomo, że dużego krycia nie będzie. U mnie daje radę, delikatnie wyrównuje koloryt, rozświetla buzię i doskonale nawilża.
Jest jedno ale, robi to jak jest solo na buzi. Producent pisze o ochronie przed promieniowaniem, ale nie znalazłam nigdzie żadnej wzmianki mówiącej, jaka to konkretnie ochrona, a przecież lekki tonujący fluid jest na gorące dni lata. Z powodu braku informacji na ten temat, musiałam zabezpieczać się przed słoneczkiem inaczej. Nakładałam fluid na krem z filtrem i dawał radę przez dwie, trzy godziny, po tym czasie moja twarz świeci się w taki brzydki sposób, wygląda jak oblana wodą. Może przy bardzo suchej cerze byłoby dobrze, przy mojej mieszanej nie sprawdza się taka metoda. Jedyny sposób to na fluid nałożyć podkład mineralny i wtedy jest dobrze, ale po co mi krem tonujący jeżeli muszę na to stosować mineralny podkład z filtrem. Trochę za dużo tego, a zależało mi na lekkim delikatnym makijażu na upały, a nie warstwa na warstwę. Jeżeli i tak muszę używać minerałów, to ten fluid jest mi zupełnie zbędny. Dobrze że kupiłam małe opakowanie (35 ml), na pewniaka nie skuszę się ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz