Jest to jedna z moich ulubionych masek do włosów. Jak widać na zdjęciu jedno opakowanie się kończy, następne już czeka w kolejce i na pewno nie będzie to ostatnie. Maska ma piękny kolor starego złota i dosyć intensywny kadzidlany zapach, mi osobiście to nie przeszkadza, zwłaszcza że wietrzeje i po kilku godzinach już nic nie czujemy. Konsystencja doskonała taka kremowa, nie spływa z włosów i świetnie się aplikuje. W składzie maseczki jest dużo fajnych rzeczy np. wąkrota azjatycka (wzmacnia cebulki włosowe), jagody acai (zawierają witaminy i minerały, które odnawiają strukturę osłabionych i kruchych włosów), olej z drzewa sandałowego (wzmacnia i stymuluje wzrost włosów), olej drzewa nim (który intensywnie nawilża, odżywia i regeneruje włosy)pod koniec składu jest silikon ale jest to rozpuszczająca się w wodzie emulsja kationowa odżywiająca włosy (więc wybaczam).
Maskę nakładam na mokre, czyste włosy. Na to idzie czepek i ciepła czapeczka, taki kompres trzymam minimum pół godziny, następnie spłukuję letnią wodą. Włosy są nawilżone, mięciutkie i nie obciążone (mam włosy wymagające ciągłej regeneracji niestety), fajnie się rozczesują i są takie śliskie (co bardzo lubię) nie daje rady tylko z moimi końcówkami z tendencją do rozdwajania i muszę coś jeszcze dodatkowo aplikować (już bez spłukiwania, ale u mnie to standard). Szkoda też, że nic z tego złota nie zostaje na włosach miałyby dodatkowy fajny połysk, ale mimo tych minusików i tak jest to jedna z najlepszych masek jakie używałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz